Avril au Portugal, a deux ćest lideal (kwiecień w Portugalii, we dwoje jest idealnie) śpiewała Eartha Kitt. Ideał - doprawdy, trudno się z tym nie zgodzić. Co jednak, gdy w ciepty dzień zapłaczesz się catkiem sam w zautki lizbońskiej Alfamy, a scńodząc z miradouro przy Largo da Graca dopadnie cię głód? Uciekaj z ulic, którymi pnie się legendarna „dwunastka" - stary żółty tramwaj pełen turystów i złodziei. Prędzej czy później znajdziesz wyłożoną kaflami prostą knajpę przypominającą raczej stołówkę niż restaurację. Menu piszą tu flamastrem na papierowym obrusie. Zamiast prostytutek i oparów papierosowego dymu znajdziesz ttumek miejscowycń (to oni, jak zawsze, będą gwarancją jakości miejscowej kucńni) i ogromną michę sałaty mocno polanej sosem winegret z chrupiącymi owocami morza. Jeśli będziesz miat odrobinę szczęścia, dostaniesz też swoją partnerkę - butelkę młodziutkiego vinho verde (wym. vinju verd). Ideał. „Zielone" wino smakuje najlepiej, gdy jest prawdziwie świeże, z ostatnich zbiorów, leciutko tylko musujące, zwiewne, a zawartość alkoholu waha się w nim na poziomie 9-11%. Dobrze jeśli jest białe, choć nie jest to oczywiste, bo „zielone" wina mogą być zarówno biaie, jak i różowe czy czerwone, choć te dwa ostatnie zwykle trudno dostać poza Portugalią. Vinho verde powstaje w regionie Minho, którego ramy wyznaczają: na południu rzeka Douro, na północy zaś rzeka Minho, stanowiąca jednocześnie granicę z Hiszpanią. O tutejszych winach pisali Seneka i Pliniusz, a w XII w. „zielone" trafiało już na stoły Flandrii, Niemiec i Anglii. Gdy w XVI w. zaczęto uprawiać w północnej Portugalii kukurydzę, dla winorośli nadeszły marne czasy. Pod uprawę nowego zboża wykorzystywano każdy nadający się skrawek ziemi. Winorośl musiała poszukać miejsca na obrzeżach pól, rozpinano ją na drzewach i płotach, ba, nawet na slupach telefonicznych. Wielu
winogrodników z Minho stosuje ten sposób prowadzenia krzewów do dziś - już nie z powodu kukurydzianej konkurencji, ale dla ochrony upraw przed wilgocią. Północna część Portugalii to wszakże najbardziej deszczowy rejon kraju. Pod nazwą „vinho verde" kryje się prawdziwa kolekcja stylów. Przez lata nad „zielonym" winem unosiło się odium. A to wszystko przez hektolitry słodkawego, wodnistego sikacza sprzedawanego turystom. Także i dziś nie brakuje takich verde, jednak to nie one decydują o współczesnej pozycji Minho. Mamy zatem wina młodziutkie (owa zieleń z nazwy vinho verde nie odnosi się do koloru, a do młodości wina właśnie), znakomicie gaszące pragnienie. Kilka butelek takiego verde uratowało mi swego czasu życie w maleńkiej wiosce w południowym Minho, gdy trzeba było gasić pożar wywołany słonym jak diabli, szczodrze potraktowanym czosnkiem sztokfiszem z pieca. Delikatna słodycz wina działała niczym balsam w zestawieniu ze słoną rybą, a dodatkowego smaczku nadawał fakt, że pite przez nas verde było oficjalnym winem piłkarskiego klubu Victoria Guimaraes, dla którego właśnie strzelał bramki Marek Saganowski. Obok lekkich i młodych „zielonych" są też vinhos verdes poważniejsze. Specjalizuje się w nich subregion Moncao, w którym króluje odmiana alvarinho (w pozostałych częściach Minho używa się przede wszystkim gron loureiro, arinto, avesso, azal, batoca i trajadura). Niektórzy uważają, że odmiana ta to nic innego, jak riesling przywieziony do północno-zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego przez niemieckich mnichów, pielgrzymujących do Santiago de Compostela. Tezę tę potwierdza fantastyczna mineralność alvarinho, jego cytrusowa rześkość i zdolność do dłuższego niż inne lokalne szczepy starzenia. Alvarinho z Moncao będzie też winem zdecydowanie bardziej krzepkim i wyrazistym, które - jeśli od dobrego producenta - sprosta większości potraw rybnych.
Vinho verde jest zresztą jednym z niewielu win, które tak dobrze pasują zarówno do miski pełnej świeżej sataty, jak i do oleistej ryby, choćby makreli. A że „zielone" pije się wiosną tak łatwo i przy tak wielu okazjach, warto mieć w pamięci ciąg dalszy śpiewanej przez Earthę Kitt piosenki „Kwiecień w Portugalii": Muzyka i wino mówiły, że jesteś mój, lecz to jedynie wiosna mamiła mnie.
Przejdź do sklepu internetowego
Autor:
TOMASZ PRANGE-BARCZYŃSKI
ZNAWCA WIN, REDAKTOR NACZELNY MAGAZYNU WINO