wtorek, 3 listopada 2009
Białe wino niszczy zęby
Ser uratuje szkliwo przed erozją Nie chodzi tu o rok produkcji, pochodzenie wina czy zawartość alkoholu, ale jego kwasowość (niskie pH) i czas pozostawania w kontakcie z zębami, wyjaśniają
autorzy pracy.
Kwaśne wino silniej wymywa z zębów wapń i fosfor. Ale dla miłośników "napoju bogów" jest też
dobra wiadomość. "Francuska tradycja jedzenia różnych serów na deser, albo pojadania ich podczas degustacji trunku może zapobiegać erozji szkliwa, gdyż sery zawierają duże ilości wapnia,
który pomaga neutralizować atak kwasów na zęby" - komentują autorzy pracy.
Gorzej, gdy pijąc wino, podjadamy truskawki, albo zmieszamy wino musujące z sokiem owocowym, bo wtedy atak kwasów będzie silniejszy.
Nie myć zębów natychmiast po wypiciu wina Naukowcy z Uniwersytetu J. Gutenberga przez cały dzień trzymali zęby dorosłych osób w białym winie. Okazało się, że wymywało ono wapń i fosfor ze szkliwa na znaczną głębokość, bo nawet do 60 mikrometrów. Najbardziej szkodziły Rieslingi, ze względu na to, że mają najniższe pH. Według badaczy, bezpieczniejszym wyborem mogą być czerwone wina, takie jak Rioja czy Pinot noir. Jeśli wino pijemy regularnie, całymi
latami, to nawet mycie zębów nie może zapobiec szkodom. Co więcej, nadmierne szczotkowanie
może wręcz pogorszyć sprawę i doprowadzić do większej utraty szkliwa. Zdaniem prof. Damiena
Walmsleya z Brytyjskiego Stowarzyszenia Dentystycznego, trzeba dać sobie przynajmniej 30 minut zanim po spożyciu wina zaczniemy myć zęby. Pozwala to szkliwu nieco się zregenerować po ataku kwasów i przeciwdziała większej erozji podczas szczotkowania. Jak dodaje specjalista, fakt, że kwaśne pokarmy i napoje erodują szkliwo, jest znanay od lat, a białe wino działa pod
tym względem silniej niż czerwone. "Najważniejszy jest jednak sposób picia wina. Gdy zamierzasz wypić kieliszek, rób to podczas posiłku, dzięki temu ślina, którą produkujesz w trakcie żucia pokarmu, pomoże neutralizować kwasy i zmniejszy ich negatywny wpływ na szkliwo" -
wyjaśnia. KM/PAP
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Wino na zdrowie
Przy okazji letnich wieczornych biesiad możemy docenić wyjątkową moc wina, pomagającego regulować trawienie. To naturalny sposób na przejedzenie.
Wino dobrze dobrane, pite w umiarkowanej ilości, podkreśli smak potraw, ale także sprawi, że biesiada będzie zdrowsza i mniej dokuczliwe będą efekty przejedzenia. Wino zawiera witaminy: A, C, P oraz wiele witamin z grupy B. Spożywane do posiłku powoduje wzmożone wydzielanie śliny i zwiększoną produkcję enzymów. Natomiast produkcja enzymów wzmaga apetyt, a organy
trawienne są lepiej ukrwione. Dzięki temu potrawy są szybciej trawione. Substancje odżywcze łatwiej i szybciej są pobierane przez krew i limfę. Również przemiana materii zyskuje dzięki spożyciu wina. Jeden kieliszek wina, czyli około 0,2 1, zawiera co prawda 50 kilokalorii, lecz zawarte w winie alkohol i kalorie działają silnie pobudzająco na przemianę materii. Dlatego kalorie zawarte w posiłku są wówczas również szybciej spalane. Wino jest cenione także jako
środek pobudzający krążenie. Znany chirurg, profesor Sauerbruch, wykorzystywał naturalny
produkt, jakim jest wino rriusujące, gdyż okazało się ono doskonałym, nieszkodliwym środkiem
pobudzającym krążenie.
Katarzyna Kulińska
Echo Dnia
środa, 1 lipca 2009
Wine Bar w Łodzi
środa, 29 kwietnia 2009
Egipskie wino na zdrowie
Wino to wynalazek równie stary jak ludzka cywilizacja. Okazuje się, że pito je także jako lekarstwo - nie tylko na zdrowie, ale i dla zdrowia. Badania pozostałości w starożytnych dzbanach wykazały, że Egipcjanie dodawali do trunku zioła lecznicze 1300 lat wcześniej, niż dotychczas sądzono. Odkrycie może mieć też znaczenie dla poszukiwania nowych leków w obecnych czasach.
Ludzie od zarania zdawali sobie sprawę, że niektóre zioła mogą pomagać na określone dolegliwości. W jakimś momencie historii - tłumaczy Patrick McGovern, antropolog z Uniwersytetu Pensylwanii - ktoś zorientował się, że jeśli umieści się zioła lecznicze w roztworze alkoholu, można je zakonserwować i przedłużyć ich działanie, a środowisko alkoholu wyekstrahuje z nich więcej substancji czynnych niż woda, więc będą działały silniej.
Metodą prób i błędów pierwsi znachorzy wypraktykowali w ten sposób lekarstwa na bazie alkoholu.
Nie wiadomo, kiedy to nastąpiło, ale pierwsza udokumentowana wzmianka o takim zastosowaniu ziół i wina pochodzi ze starożytnego Egiptu, z papirusów datowanych na około 1850 rok przed Chr. Jednak w 1994 roku niemieccy archeologowie przeanalizowali żółtawy osad zebrany na powierzchni dzbana znalezionego we wzniesionym około 3150 roku przed Chr. grobowcu Króla Skorpiona I w Abydos. Pracujący z Niemcami w 2001 roku McGovern ustalił, że osad to resztki soli pozostałych po rozkładzie kwasu winowego. Było to solidne potwierdzenie, że dzbany zawierały wino. Ten sam zespół stwierdził jeszcze obecność żywicy - podobnie jak w produkowanych do dziś w Grecji domowych winach typu retsina.
Zespół McGoverna przeprowadzał także rozbudowane analizy chemiczne, usiłując znaleźć wszelkie biologiczne dodatki do wina i dopasować je do konkretnych roślin. Eksperymenty pozwoliły wykryć składniki, które mogą wskazywać na obecność wielu różnych ziół, takich jak cząber, melisa, cassia, kolendra, mięta, szałwia i tymianek. Niestety, testy nie są tak precyzyjne, by można ustalić, które z tych ziół były obecne w winie, ale wszystkie one występują w egipskich papirusach medycznych jako leki na najrozmaitsze dolegliwości.
Badacze porównali te wyniki analiz z rezultatami badań przeprowadzonych na resztkach wyskrobanych ze znalezionego w grobowcu w południowym Egipcie znacznie późniejszego dzbana, o którym wiadomo, że zawierał ziołowe wino, ponieważ zaopatrzony był w starożytny odpowiednik etykietki. Skład osadu wina z Abydos okazał się niemal identyczny jak wina ziołowego, co zdaniem McGoverna oznacza, że Egipcjanie produkowali lecznicze ziołowe wina jeszcze za panowania Króla Skorpiona I, a więc 1300 lat wcześniej, niż dotychczas sądzono.
Badania McGoverna są częścią większego projektu, który polega na analizie składników ziołowych w starożytnym piwie i winie, pochodzących z Egiptu i Chin. Uczeni mają nadzieję, że trafią na zapomniane antyczne receptury, wśród których może kryć się nawet lek przeciwko nowotworom.
(Proceedinga ot the National Academy of Sciences)
wtorek, 14 kwietnia 2009
Wiosna z Minho
Avril au Portugal, a deux ćest lideal (kwiecień w Portugalii, we dwoje jest idealnie) śpiewała Eartha Kitt. Ideał - doprawdy, trudno się z tym nie zgodzić. Co jednak, gdy w ciepty dzień zapłaczesz się catkiem sam w zautki lizbońskiej Alfamy, a scńodząc z miradouro przy Largo da Graca dopadnie cię głód? Uciekaj z ulic, którymi pnie się legendarna „dwunastka" - stary żółty tramwaj pełen turystów i złodziei. Prędzej czy później znajdziesz wyłożoną kaflami prostą knajpę przypominającą raczej stołówkę niż restaurację. Menu piszą tu flamastrem na papierowym obrusie. Zamiast prostytutek i oparów papierosowego dymu znajdziesz ttumek miejscowycń (to oni, jak zawsze, będą gwarancją jakości miejscowej kucńni) i ogromną michę sałaty mocno polanej sosem winegret z chrupiącymi owocami morza. Jeśli będziesz miat odrobinę szczęścia, dostaniesz też swoją partnerkę - butelkę młodziutkiego vinho verde (wym. vinju verd). Ideał. „Zielone" wino smakuje najlepiej, gdy jest prawdziwie świeże, z ostatnich zbiorów, leciutko tylko musujące, zwiewne, a zawartość alkoholu waha się w nim na poziomie 9-11%. Dobrze jeśli jest białe, choć nie jest to oczywiste, bo „zielone" wina mogą być zarówno biaie, jak i różowe czy czerwone, choć te dwa ostatnie zwykle trudno dostać poza Portugalią. Vinho verde powstaje w regionie Minho, którego ramy wyznaczają: na południu rzeka Douro, na północy zaś rzeka Minho, stanowiąca jednocześnie granicę z Hiszpanią. O tutejszych winach pisali Seneka i Pliniusz, a w XII w. „zielone" trafiało już na stoły Flandrii, Niemiec i Anglii. Gdy w XVI w. zaczęto uprawiać w północnej Portugalii kukurydzę, dla winorośli nadeszły marne czasy. Pod uprawę nowego zboża wykorzystywano każdy nadający się skrawek ziemi. Winorośl musiała poszukać miejsca na obrzeżach pól, rozpinano ją na drzewach i płotach, ba, nawet na slupach telefonicznych. Wielu
winogrodników z Minho stosuje ten sposób prowadzenia krzewów do dziś - już nie z powodu kukurydzianej konkurencji, ale dla ochrony upraw przed wilgocią. Północna część Portugalii to wszakże najbardziej deszczowy rejon kraju. Pod nazwą „vinho verde" kryje się prawdziwa kolekcja stylów. Przez lata nad „zielonym" winem unosiło się odium. A to wszystko przez hektolitry słodkawego, wodnistego sikacza sprzedawanego turystom. Także i dziś nie brakuje takich verde, jednak to nie one decydują o współczesnej pozycji Minho. Mamy zatem wina młodziutkie (owa zieleń z nazwy vinho verde nie odnosi się do koloru, a do młodości wina właśnie), znakomicie gaszące pragnienie. Kilka butelek takiego verde uratowało mi swego czasu życie w maleńkiej wiosce w południowym Minho, gdy trzeba było gasić pożar wywołany słonym jak diabli, szczodrze potraktowanym czosnkiem sztokfiszem z pieca. Delikatna słodycz wina działała niczym balsam w zestawieniu ze słoną rybą, a dodatkowego smaczku nadawał fakt, że pite przez nas verde było oficjalnym winem piłkarskiego klubu Victoria Guimaraes, dla którego właśnie strzelał bramki Marek Saganowski. Obok lekkich i młodych „zielonych" są też vinhos verdes poważniejsze. Specjalizuje się w nich subregion Moncao, w którym króluje odmiana alvarinho (w pozostałych częściach Minho używa się przede wszystkim gron loureiro, arinto, avesso, azal, batoca i trajadura). Niektórzy uważają, że odmiana ta to nic innego, jak riesling przywieziony do północno-zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego przez niemieckich mnichów, pielgrzymujących do Santiago de Compostela. Tezę tę potwierdza fantastyczna mineralność alvarinho, jego cytrusowa rześkość i zdolność do dłuższego niż inne lokalne szczepy starzenia. Alvarinho z Moncao będzie też winem zdecydowanie bardziej krzepkim i wyrazistym, które - jeśli od dobrego producenta - sprosta większości potraw rybnych.
Vinho verde jest zresztą jednym z niewielu win, które tak dobrze pasują zarówno do miski pełnej świeżej sataty, jak i do oleistej ryby, choćby makreli. A że „zielone" pije się wiosną tak łatwo i przy tak wielu okazjach, warto mieć w pamięci ciąg dalszy śpiewanej przez Earthę Kitt piosenki „Kwiecień w Portugalii": Muzyka i wino mówiły, że jesteś mój, lecz to jedynie wiosna mamiła mnie.
Przejdź do sklepu internetowego
Autor:
TOMASZ PRANGE-BARCZYŃSKI
ZNAWCA WIN, REDAKTOR NACZELNY MAGAZYNU WINO
Kieliszek Kina
Nadszedł czas, by obalić jeden z najbardziej fałszywych mitów popkultury. Ulubiony trunek Jamesa Bonda? Wódka z martini? Wstrząśnięta, niezmieszana? Ależ skąd. Szampan Dom Perignon. Agent 007 to wedle popularnej dziś w marketingu terminologii filmowy ambasador tej marki, a może raczej ambasador wina w ogóle, a szampana w szczególe. Na każdy z 22 filmów przypada po jednej szklaneczce wódki z martini, ale po szampana sięga Bond niemal dwa razy częściej. Regularnie pija czerwone wino (10 razy), a zdarzało mu się też kosztować porto i sherry.
Z tym ostatnim wiąże się jeden z najbardziej absurdalnych dialogów Bonda. W „Diamenty są wieczne" (1971) Sean Connery, pijąc sherry, popisuje się wiedzą. „Rocznik 51!" - komentuje zawartość kieliszka. „Sherry nie ma roczników! - oburza się M. Okazuje się, że agentowi chodzi o 1851, datę założenia solery, czyli pierwszy rocznik, pochodzący od sławnego producenta. Rozpoznanie tego po smaku jest oczywiście niemożliwe. Cóż, nawet James strzela czasem gafy. Słynna jest jego deklaracja z „Goldfingera" (1964; Sean Connery) dotycząca temperatury serwowania szampana: picie Dom Perignon '53 cieplejszego niż 38°F (3,33°C) to jak słuchanie Beatesów bez nauszników. Tymczasem jest dokładnie na odwrót: podanie tego szampana w tak niskiej temperaturze pozbawia go właściwego aromatu.
Bond nie jest natomiast ortodoksyjny, jeśli idzie o roczniki. O Dom Perignon spiera się już w pierwszym z serii „Doktorze No" (1962; Sean Connery). Gdy w czasie kolacji z doktorem chwyta za butelkę szampana niczym za broń, tamten uspokaja go słowami: „To Dom Perignon 1955, szkoda byłoby stłuc". Bond ripostuje: „Wolę 1953" (podobnie jak Marylin Monroe). Oba roczniki oceniane są bardzo dobrze, jednak nie tak wysoko jak wielki 1952. Bond docenił go wiele lat później w „Szpiegu, który mnie kochał" (1977, Roger Moore), mówiąc o swoim wrogu Strombergu: „Człowiek, który pije Dom Perignon 1952, nie może być całkiem zły". Najgorszego wyboru, jeśli chodzi o rocznik, dokonuje „W służbie Jej Królewskiej Mości" (1969; George Lazenby) - prosi o 1957. Doprawdy, fatalny, nawet jeśli popija się nim kawior z bieługi. Trudno się dziwić, że George Lazenby błyskawicznie rozstał się z rolą. 007 chętnie sięga po wina z Bordeaux. W finałowej scenie „Diamenty są wieczne" (1971; Sean Connery) prowadzi dyskusję na temat Mouton Rothschilda 1955 z zabójcą podszywającym się pod kelnera. Ignorancja mordercy
(i fatalna woda kolońska) przekonuje Bonda, z kim ma do czynienia.
Nie pierwszy zresztą raz. W „Pozdrowieniach z Rosji" (1963; Sean Connery) 007 rozpoznaje złoczyńcę w towarzyszącym mu przy kolacji w Orient-Expressie panu Grancie po tym, jak ten zamawia do ryby chianti. „Białe?" - pyta zdumiony kelner. „Nie, raczej czerwone" - odpowiada Grant (i słusznie, bo białe chianti nie istnieje). Bond swoją solę popija szampanem Taittinger Blanc de Blanc (marka pojawia się często w książkach lana Fleminga, w filmie tylko raz). Wiele lat później, w tym samym ekspresie mknącym do Czarnogóry („Casino Royal"; 2006; Daniel Craig) 007 sam będzie raczył się czerwonym winem, choć, oczywiście, nie będzie popijał nim ryby. I nie będzie to chianti, lecz St. Emilion (konkretnie Chateau Angelus). Producentka filmu Barbara Broccoli zwróciła się o kilka butelek sławnego premier grand cru do właściciela posiadłości Huberta de Bouarda. Ten postanowił przekazać filmowcom rocznik 1990 (w skali Parkera 96 punktów na 100). „Zdaje pan sobie sprawę - usłyszał w odpowiedzi - że Bond zasługuje co najmniej na rocznik 1982?". Rocznik 82 to prawdziwa legenda - 100 na 100 punktów.
Jak widać, na winie zna się nie tylko James Bond, ale i rodzina Broccoli, która cykl o agencie 007 od 45 lat utrzymuje na ekranach. Znać się zresztą powinna, skoro odpowiada za sukces filmu będącego apologią snobizmu. W cyklu o agencie 007 antyglobalistyczna guru Naomi Klein mogłaby znaleźć materiał na kolejny rozdział do swojego „No logo" i pokazać kult wielkich marek
zniewalający współczesnego człowieka. A trunek z Szampanii przez dziesięciolecia był najważniejszym ekranowym symbolem snobizmu i dobrego smaku.
TOMASZ PRANGE-BARCZYŃSKI
ZNAWCA WIN, REDAKTOR NACZELNY MAGAZYNU WINO
czwartek, 19 marca 2009
Czerwone na czerwone
Wino chroni przed rakiem Żołądka, bo zawarte w nim polifenole wymiatają z układu okarmowego wolne rodniki, które uszkadzają tkanki żołądka, atakują DNA komórek i powodują rakotwórcze mutacje w genach. Czerwone wino może także obniżyć ryzyko wystąpienia raka płuc u mężczyzn. U panów, którzy wypijają jedną lub dwie lampki wina dziennie, ryzyko zachorowania na raka płuca jest aż o 60 proc. mniejsze. Takiego efektu nie daje białe wino, piwo ani likiery. U palaczy, którzy regularnie pili czerwone wino, ryzyko wystąpienia raka płuca nadal było wyższe niż u osób niepalących.
Czerwone wino podnosi poziom kwasów omega-3, chroniącymi układ krążenia. Dotychczas najbardziej znanym źródłem tych związków były ryby. Okazało się jednak, że osoby, które spożywają umiarkowane ilości czerwonego wina, mają wyższy poziom tych kwasów niezależnie od ilości spożywanych ryb.
Monika Florek-Moskal ĘBM
Współpracownik „Wprost"
wtorek, 3 marca 2009
Ile pić, by długo życ?
Na zdrowie serca
Oliwa chroni żyły i tętnice
Oliwa (ta extra vergin, cjyli z pierwszego tłoczenia) ma wyjątkowe właściwości. W zależności od gatunku 60-75 proc. jej składu stanowi kwas oleinowy, czyli omega-9,14-18 proc. kwas linolowy - omega-6, a 2 proc. kwas linolenowy - omega-3. Reszta to witamina E i kwasy nasycone. Kwasy z grupy omega wspomagają pracę serca i działają korzystnie na uktad krążenia. Omega-3 i 6 podnoszą poziom dobrego cholesterolu (HDL), równocześnie obniżając zły (LDH) i trójglicerydy. To pomaga chronić nasze żyły i tętnice przed miażdżycą oraz zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia, w tym nadciśnienia i wieńcówki. Spożywając kwasy omega, szczególnie omega-3, chronimy serce przed zawałem. Podobnie działają jednonienasycone kwasy tłuszczowe omega-9. Kwasy tłuszczowe omega- 3 i 6 tracą swe zalety, gdy zostaną podgrzane, a więc oliwy nie należy używać do smażenia. Jedynie omega-9 zachowuje swoje właściwości nawet wtedy, gdy zostanie poddany działaniu wysokiej temperatury. Kwasy omega chronią wnętrza naczyń przed osadzaniem się na ich ściankach ztogów cholesterolowych. Ma to szczególne znaczenie dla osób dziedzicznie obciążonych chorobami układu krążenia oraz wysokim poziomem cholesterolu. Chronią naczynia przed zwapnieniem, bo potrafią wbudowywać się w tkanki, a to sprzyja zachowaniu elastyczności.
Oliwa jest też bogata w witaminy A, E, D, K, które przeciwdziałają zakrzepom i zlepianiu się płytek krwi, czyniąc naczynia bardziej elastycznymi. Dla osób z rozwiniętą miażdżycą ważne jest, że zapobiega powstaniu tzw. niestabilnej płytki miażdżycowej, która zwiększa ryzyko zawału serca. Oliwa obniża rozkurczowe (drugie) ciśnienie krwi. Gdy ciśnienie jest prawidłowe, nie powoduje jego spadku, czyli nie prowadzi do niedociśnienia.
Wytrawne wino kontra udar i zawał
W 1995 r. badacze duńscy ogłosili, że osoby pijące regularnie umiarkowane ilości czerwonego wina są w 60 proc. mniej podatne na zawal serca i udar mózgu oraz w 50 proc. na inne schorzenia
układu krążenia. Wedtug uczonych czerwone wino ma właściwości ochronne, bo zawiera przeciwutleniacze, które zmniejszają lepkość płytek krwi. Ale jednorazowe spożycie dużej ilości wina (np. butelki) daje odwrotny skutek! Przez następny tydzień jesteśmy pozbawiani ochrony antyoksydantów (przeciwutleniaczy). A więc zdrowia dodaje nam tylko picie wina z umiarem. W USA oznacza to kieliszek dla kobiety i 1-2 kieliszki dla mężczyzny. W Unii Europejskiej za rozsądną granicę uważa się 2-3 kieliszki czerwonego wina dla kobiet i 3-4 kieliszki dla mężczyzn.
Co łączy wino, wolne rodniki i serce? W uproszczeniu wolne rodniki są uznawane za sprawców m.in. arteriosklerozy, czyli miażdżycy. Ich elektrony wyłapują cząsteczki potrzebne układowi krążenia do sprawnego funkcjonowania. Działanie wolnych rodników skutecznie hamują antyoksydanty należące do grupy flawonoidów, a tych czerwone wino zawiera najwięcej.
Na czym polega dobroczynne działanie wina?
Zły cholesterol LDL składa się z tłuszczu K i białka, czyli lipoprotein, i nie rozpuszcza się we krwi. Jeśli jest go za dużo, osadza się w naczyniach krwionośnych. Z czasem rozwija się miażdżyca. LDL sam w sobie nie jest szkodliwy. Dopiero pod wpływem wolnych rodników utleniony LDL stanowi n zagrożenie dla naczyń. I tu zaczyna się rola flawonoidów, które powstrzymują utlenianie frakcji LDL. Najważniejszym z flawonoidów jest resweratrol, a który niszczy wolne rodniki, czerwone wino obfituje w tę substancję.
Poziom resweratrolu w winach
Najwięcej resweratrolu mają wina szwajcarskie (5-12,3 mg/l), ale Szwajcarzy produkują je na
własne potrzeby.
- BURGUNDIA 4,39 mg/l (Beauojolais tylko 2,88 mg/l)
- BORDEAUX - 3,89 mg/l (tutaj większość szanujących się winnic stosuje tradycyjne metody produkcji, co gwarantuje maksymalną ekstrakcję skórek)
- DOLINA RODANU - 3,60 mg/l
- WŁOCHY-1,76 mg/l
- HISZPANIA I PORTUGALIA 1,64 mg/l
- WĘGRY I RUMUNIA - 3,26 mg/l
tekst: Anna Jarosz, konsultacja: dr n. med., Mariola Kowalczyk, specjalista chorób wewnętrznych
PORADNIK DOMOWY NA ZDROWIE
KIEDY POMAGA
Działa odkażająco. Wino czerwone oraz białe ma właściwości bakteriobójcze. Wbrew pozorom nie działa w ten sposób zawarty w nim alkohol, lecz polifenole, a konkretnie antocyjany. Lekarze
są zdania, że tę właściwość wina można wykorzystywać np. podczas dalekich podroży po świecie - jeśli nie jest się pewnym jakości wody pitnej, wówczas warto dolewać do niej wytrawnego wina
w proporcji pół na pół.
Roznedza krew. Umiarkowane picie czerwonego wina (lampka dziennie) zmniejsza zlepianie się płytek krwi, dzięki czemu maleje ryzyko tworzenia się niebezpiecznych zakrzepów (odpowiadają m.in. za zawały serca i udary mózgu). Czynnikiem przeciwkrzepliwym
jest resveratrol - substancja zawarta w skórce winogron.
Łagodzi przebieg menopauzy. Wino powinny polubić kobiety zbliżające się do menopauzy, bowiem picie trzech lampek wina gronowego tygodniowo podnosi nieco poziom estrogenów, czyli
żeńskich hormonów płciowych, których jajniki wraz z wiekiem produkują coraz mniej. A wyższy poziom estrogenów to łagodniejsza menopauza.
Dostarcza witamin. Zarówno wino białe, jak i różowe oraz czerwone bogate są w witaminy
C, PP oraz z grupy B.
KIEDY SZKODZI
Prowokuje ataki migreny. Czerwone wino u niektórych osób może wywoływać lub zaostrzać ataki migrenowych bólów głowy.
Sprzyja chorobie wnodowej żołądka i dwunastnicy. Białe wino może nawet o 60 proc. zwiększyć wydzielanie soków żołądkowych (jednym ze składników jest kwas solny), które w nadmiarze mogą uszkadzać śluzówkę wyściełającą żołądek i dwunastnicę. Prowadzi to do jej nadżerek i owrzodzen.
Wino i Zdrowie w skrócie
Francuski paradoks
Karnawał to czas zabawy. Także dla seniorów. A zabawy od dawna kojarzą się ze szlachetnym trunkiem - winem. Czy warto i można je pić w starszym wieku? Obecnie naukowcy dowodzą, że trunek ten rzeczywiście kryje w sobie jedyne w swoje rodzaju właściwości terapeutyczne i sprzyja zdrowiu. Ale tylko pod warunkiem bardzo rozsądnego używania.
Już od dawna naukowców zastanawiał fakt, dlaczego mieszkańcy Francji, którzy stylem życia niewiele odbiegają od innych mieszkańców Europy czy Ameryki, rzadziej chorują i umierają z powodu choroby niedokrwiennej serca Ten tak zwany francuski paradoks wreszcie znalazł swoje rozwiązanie - powodem dobrej kondycji mieszkańców znad Loary i Sekwany okazało się wino. W1992 roku na łamach pisma „Lancet" Serge Ranaud przedstawił kilkunastoletnie wyniki badań na ponad 30 tysiącach Francuzów. Z obserwacji wynikało, że u osób pijących 2 do 5 kieliszków wina dziennie, prawdopodobieństwo zgonu z powodu chorób serca i układu krążenia zmniejsza się o 28-3R proc. Wyniki te poparty wcześniejsze badania angielskiego lekarza Selvyna St. Legera który w 1979 roku na podstawie danych statystycznych uzyskanych z kilkunastu uprzemysłowionych krajów stwierdził, że ryzyko umieralności z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego jest wyraźnie niższe wśród społeczeństw pijących czerwone wino.
Dokładne badania wykazały, że za dobroczynne cechy wina odpowiadają przede wszystkim flawonidy, czyli związki polifenolowe, wśród których najważniejszą rolę pełnią kwercetyną resweratrol, katechina i epigallokatechina Zmniejszają tworzenie się skrzepów, hamują procesy zapalne w naczyniach krwionośnych, zwiększają ich rozkurcz oraz usprawniają przepływ krwi i zaopatrywanie serca w tlen. Jednocześnie polifenole skutecznie hamują niebezpieczne reakcje wolnorodnikowe. W 1993 roku naukowcy - E. Frankel oraz J. Kanner - w podsumowaniu swej pracy badawczej wykazali, że polifenole zawarte w czerwonym winie, w zależności od stężenia mogą zmniejszać utlenianie cholesterolu LDL od 60 do 98 proc. i tym samym zapobiegać niekorzystnym reakcjom miażdżycowym. Resweratrol to szczególny rodzaj polifenolu występujący obficie w skór skórkach czerwonych winogron, gdzie chroni owoce przed inwazją mikroorganizmów, głównie grzybów. Jego zawartość w czerwonym winie uzależniona jest od gatunku winogron, klimatu, rodzaju gleby oraz techniki wytwarzania Poza winem jedynie orzeszki ziemne zawierają znaczące ilości tego związku. Resweratrol zmniejsza zlepianie się płytek krwi, obniża syntezę tłuszczów w wątrobie oraz hamuje utlenianie cząsteczek LDL - cholesterolu i działa rozkurczowo na naczynia krwionośne przez co usprawnia przepływ krwi. Może działać hamująco na najważniejsze stadia powstawania i rozwoju nowotworów. Kwercetyną hamuje powstawanie zakrzepów, katechina zabezpiecza płytki krwi przed zlepianiem się oraz skutecznie wyłapuje wolne rodniki, a epigallokatechina wykazuje silne właściwości antynowotworowe.
Właściwości korzystne dla zdrowia wykazuje przede wszystkim czerwone, a nie białe wino, gdyż w procesie jego fermentacji wykorzystuje się nie tylko miąższ owoców, ale również cenne skórki będące najważniejszym źródłem resweratrolu i kwercetyny. Łączna zawartość polifenoli jest aż dziesięciokrotnie wyższa niż w winach białych i niewątpliwie w zakresie profilaktyki kardiologicznej to właśnie ono odgrywa pierwszoplanową rolę. Dlatego wybierajmy przede wszystkim wino czerwone (dawniej kolor wina dobierało się do potraw, dziś jednak to utraciło już znaczenie – uwzględniajmy przede wszystkim walory zdrowotne). Udowodniono też, że najwięcej polifenoli zawierają francuskie wina z regionu Bordeaux. Burgundii oraz wytwarzane w Bułgarii, szczególnie ze szczepu Pinot Noir. Natomiast niekoniecznie muszą to być najbardziej znane i najdroższe marki. Bardzo drogie wina są czasami zupełnie pozbawione korzystnych związków.
Warto jednak pamiętać, że wino zawiera także alkohol, który działa toksycznie, zwłaszcza po przekroczeniu pewnej ilości. Obecnie wina są najmocniejsze w całej swojej historii (10-14 proc. alkoholu). Napoleon zawsze do obiadu pił wino, ale nie dość że było ono wtedy znacznie słabsze, niż dzisiaj, to dodatkowo rozcieńczał je wodą. Dziennie nie powinno się przekraczać dawki 200-300 m1 (przeciętnie 25-35 g czystego alkoholu), czyli dwóch napełnionych do trzech czwartych kieliszków. W dawce wyższej wino przestaje być lekarstwem, a staje się trucizną. Należy też pamiętać o tym, że wszystkie inne alkohole nie mają już żadnych, porównywalnych z winem wartości prozdrowotnych, a tylko cechy szkodliwe. Dlatego zachodzące w Polsce zjawisko przechodzenia z konsumpcji wódek (skutek proletaryzacji i rusyfikacji w XIX wieku) do wina jest procesem cywilizacyjnie ze wszech miar korzystnym.
Dla osób, które ze względów zdrowotnych w ogóle nie powinny pić alkoholu, zostają jeszcze soki z czerwonych winogron, które mają podobne właściwości prozdrowotne i profilaktyczne jak wino.
źdódło: ANDRZEJ MIRSKI Dziennik
czwartek, 26 lutego 2009
Francja - Bordeaux
BORDEAUX
Największy i najważniejszy region winiarski Francji i świata. Oto kilka liczb charekteryzujących ten obszar:
- 112 tys. hektarów winnic położonych w widłach rzek Dordogne i Garonny oraz wzdłuż Gironde
- roczna produkcja około 6 mln hektolitrów win czerwonych, białych, różowych oraz win musujących "Cremant"
- 85 % to wina czerwone wytwarzane głównie ze szczepów CabernetSauvignon, Merlot i Cabernet Franc
- około 15 % to wina białe wytwarzane ze szczepów Sauvignon, Semillon, Muscadelle.
około 100 % produkcji to wina jakościowe - powstaje to 25 % win jakościowych Francji
- około 20 tys. plantatorów zajmuje się uprawą winirośli, w tym około 4000 "cheteau".
Winnice Bordeaux leżą na bardzo zróżnicowanych glebach - od piasczystych, żwirowych i kamienistych po ciężkie - gliniaste. Ta różnorodność gleb, sprzyjający klimat oraz stosowanie kilku szczepów winorośli daje w efekcie wina o wielkiej gamie smaków, zapachów oraz podatności na starzenie.
Najważniejsze regiony winiarskie Bordeaux to Medoc i Graves, w których występują słynne apelacje Margaux, Pauillac, Saint-Estephe, Pessac-Leognan.
Tu powstają prestiżowe, wielkie wina Bordeaux: Chateau Lafite Rotschild, Chateau Latour i Chateau Haut-Brion. Wspaniałych czerwonych win dostarcza region Pomerol ze słynnym Chateau Petrus oraz region Saint Emilion z Chateau Ausone i Chateau Cheval Blanc.
W Bordeaux powstają również naturalne słodkie wina Sauternes z niezrównanym Chateau D'Yquem. W ofercie, obok arcydzieł sztuki winiarskiej klasy Grand Cru, są wina cieszące się zasłużonym uznaniem na rynku. Dostarczane są przez renomowanych wielkich producentów i eksporterów win Bordeaux: AXA Millesimes, Barton & Guestier.
Przejdź do sklepu gdzie możesz kupić wina
Przechowywanie wina
Budując swoją kolekcję win musimy pamiętać o odpowiednich warunkach jego przechowywania. Jeśli zakupionego wina nie wypijemy w ciągu najbliższego miesiąca, a już na pewno jeśli kupujemy wino na kilkuletni zapas, powinniśmy zadbać o jego jakość. Zwłaszcza, że wina często wymagają kilku lat dojrzewania nim uzyskają optimum smaku.
Obowiązują tu cztery zasady:
- POZIOMO
- CHŁODNO
- WILGOTNO
- CIEMNO
POZIOMO
Suchy korek przepuszcza powietrze powodując wietrzenie wina. Dlatego należy doprowadzić do zanurzenia korka w winie kładąc butelkę poziomo, wtedy nasączony, napuchnięty korek uszczelnia szyjkę butelki.
CHŁODNO
Optymalną temperaturą przechowywania win jest 12-14°C. Niżej składujemy wina białe, wyżej wina czerwone. Temperatura nie powinna ulegać gwałtownym zmianom, szczególnie szkodliwe jest nagłe ogrzewanie wina.
WILGOTNO
Wilgotność pomieszczenia z winami powinna wahać się między 70 a 90%. Niska wilgotność powoduje wysuszanie korka, wyższa - powstawanie pleśni. Do pomiaru wilgotności służy przyrząd zwany higrometrem.
CIEMNO
Narażanie wina na światło wpływa negatywnie na jego rozwój. Nawet w sklepach winiarskich powinien panować półmrok. Sytuacja, w której wino eksponowane jest na silne światło słoneczne lub jarzeniowe jest niedopuszczalna.Stworzenie powyższych warunków jest dość trudne, nawet jeśli posiadamy dom. Można zastosować półśrodki: znajdźmy niskie miejsce (przy podłodze jest o ok. 1°C chłodniej),na spodzie szafki kuchennej lub po prostu na dole szafy, gdzie jest ciemno, z dala od kaloryfera. W pobliżu umieśćmy kuwetę z wodą lub z nasączoną gąbką. Możemy tez wykorzystać naturalną wilgoć łazienki, jednak pod warunkiem, że jest to łazienka bez toalety i że nie podwyższamy tam temperatury gorącymi kąpielami lub gorącym praniem. Unikajmy bliskości wszelkich chemikaliów oraz urządzeń wywołujących wstrząsy, jak pralka lub lodówka.Istnieją w sprzedaży specjalistyczne chłodzące szafy winiarskie, jednak jest to wydatek kilku tysięcy złotych.
Degustacja wina
Wino (dobre wino) jest bardzo skomplikowanym trunkiem. Producenci prześcigają się w wymyślnych i kosztownych zabiegach mających wzbogacić doznania naszych zmysłów. Dlatego zbrodnią byłoby wlewać wino w gardło niczym kompot, nie oddając szacunku wysiłkom i kunsztowi producenta oraz szlachetności napoju. Z drugiej strony umiejętność oceny wina pozwala nam na krytykę, odrzucanie cienkuszy lub win wykwintnych lecz źle przechowywanych.
Degustacja polega na ocenie wina kolejno trzema zmysłami: wzrokiem, węchem i smakiem. Fachowcy mówią: OKO, NOS i USTA.
OKO
Ujmujemy kieliszek za stopkę lub szyjkę, NIGDY ZA CZARKĘ, aby po pierwsze nie podgrzewać dłonią wina (zwłaszcza białego), po drugie aby nie zostawiać śladów palców na szkle, co jest nieestetyczne i przeszkadza we wzrokowej ocenie wina. Pochylamy kieliszek nad białym obrusem i przyglądamy się barwie, przejrzystości, odcieniom.
Białe wina z wiekiem ciemnieją, barwa przechodzi od cytrynowo-zielonkawej w młodych winach poprzez słomkowy do do złotego czy bursztynowego.
Czerwone wina z wiekiem bledną, od czerwieni purpury z odcieniami atramentowo-fioletowymi w młodych winach poprzez kolory rubinu, bordo, do barwy ceglastoczerwonej z odcieniem rdzy dla win starszych. Kolor bladordzawy świadczy o winie przestarzałym.
NOS
Zmysł powonienia jest niezwykle istotny podczas jedzenia i picia. Receptory węchowe odbieraja ponad tysiąc różnych zapachów, podczas gdy kubki smakowe odczuwają cztery wrażenia: smak słodki, słony, kwaśny i gorzki.
Dlatego nie wolno nic jeść ani pić bez wąchania, gdyż możemy stracić bardzo wiele wrażeń. Łatwo to sprawdzić zatykając sobie nos przy posiłku; zdziwimy się jak mało czujemy. Podczas słynnego eksperymentu często myli się w ten sposób jabłko z ... cebulą. Tak na prawdę wrażenia kulinarne są wypadkową, syntezą odczuć zapachowych i smakowych.
Degustując wino wykonujemy tzw. dwa nosy: pierwszy przed a drugi po zamieszaniu kieliszka. Należy pamiętać o napełnieniu kieliszka do ok. 1/3 objętości, aby móc nim zamieszać bez rozlewania. Tradycyjnie wkładało się nos dość głęboko do kieliszka, jednak ostatnie badania dowodzą, że należy trzymać nos tuż nad brzegiem kieliszka, wtedy ulatujący bukiet koncentruje się pomiędzy zwężającymi się ściankami kieliszka.
Wchłaniamy bukiet próbując wyodrębnić w nim aromaty specyficzne dla danego szczepu a także te powstałe podczas procesów winifikacji. Próbujemy skojarzyć je z owocami, kwiatami, roślinami, ziołami. Niekiedy znajdziemy takie pozytywne nuty zapachowe jak tytoń, dym, grzanka, czekolada, toffi, wanilia, skóra, palona kawa, ściólka leśna, ziemia, albo przepocone siodło czy też benzyna. Jeśli wyczujemy zapach octu, pleśni, stęchlizny, siarki lub substancji chemicznych to poczęstujmy takim winem wroga.
USTA
Napełniając usta winem pamiętajmy, aby nie dotykać wina górną wargą; dzięki pozostawionej przestrzeni wchłaniamy wraz z płynem znajdujące się nad jego poziomem substancje lotne, które przechodząc przez gardło do jamy nosowej pobudzają receptory węchowe dając nam znacznie bogatsze wrażenia.
Wina nie przełykamy od razu, musimy opłukać nim wszystkie kubki smakowe. Dobrze jest pamiętać o tym jak są rozłożone na języku, gdyż ryzykując kontakt wina tylko z częścią kubków smakowych możemy nieprawidłowo ocenić wino. Receptory słodyczy znajdują się na czubku języka, smaki słony i kwaśny odczuwamy po bokach języka, a gorycz głęboko na końcu, prawie w gardle.
Pierwsze wrażenie, najprostsze, to ocena struktury czyli tego czy wino jest wytrawne czy słodkie. Następnie oceniamy jego kwasowość i zawartość garbników. Jeśli wino jest bardzo ściągające, cierpkie i powoduje silne wydzielanie śliny, to jest zbyt kwasowe. Kwasowość, wytrawność, zawartość garbnika muszą być w równowadze, ta równowaga stanowi o jakości wina.
Dalsza ocena dotyczy konsystencji wina. Tu posługujemy się najróżniejszymi terminami: łagodne, ostre, lekkie, ciężkie, orzeźwiające, pełne, kruche, twarde, miękkie, aksamitne, żywe itp.
Zastanawiamy się również nad długością wina. Wino długie pozostawia posmak na możliwie największej liczbie kubków smakowych, nie zanika nagle. Nie zanikają również poszczególne smaki, lecz utrzymuje się ogólne wrażenie smakowe, mówimy wtedy o długim finiszu.